niedziela, 3 listopada 2019

Ta pierwsza i ta ostatnia - 2 bliskie mi lalki

Dzisiaj przedstawiam dwie lalki. Ta pierwsza to moja pierwsza lalka, jaką dostałam. Moja Babcia kupiła ją we Lwowie gdzieś między 1973 a 1975 rokiem z przeznaczeniem dla pierwszej wnuczki, która jej się urodzi. Lala wtedy mówiła "mama tata" i miała zdecydowanie więcej włosów. Z czasem mechanizm mówiący się zepsuł a niewprawny zegarmistrz lalunię mą wybebeszył i w otwór w plecach wstawił korek.


Moja niebieskooka blondynka prezentuje się w krakowskim gorsecie uszytym przez Babcię baaardzo dawno temu. Moja "Jedynka" nie ma imienia, bo chyba nigdy jej go nie nadałam, nie mam też pojęcia jak nazywała się oryginalnie.


Lalka ma 57cm wysokości i nie ma absolutnie żadnej widocznej sygnaturki. Ma 5 punktów artykulacji (ramiona, biodra, głowa) a całość połączona jest na gumkach. 


Głowa składa się z dwóch złączonych na amen części. Oczy zamykają się jak lalkę się położy. 
Na nosku plastik jest cieńszy, Babcia mówi, że to od ciągłego całowania :D


Poniżej na zdjęciu "ta pierwsza" w porównaniu z "tą ostatnią" . Ta "ostatnia" to lalka, którą zaadoptowałam od bardzo miłej Tammy mieszkającej za Oceanem. Tammy opisała na swoim blogu zarówno historię tej małej amerykańskiej laleczki jak i ostatnią historię tego egzemplarza, bardzo wzruszającą historię
Z wyglądu trochę przymoninała mi moją "Jedynkę". Dotarła do mnie na początku października tego roku i od tego momentu nie przygarnęłam żadnej innej lalki, a nawet się na żadną nową nie zanosi.


Lalencja ta to Jill, Vogue Jill z ~1958roku. Ma 25cm wysokości ale przy koleżance wygląda jak maleństwo.



Jill to tzw "walker", czyli głowa obraca się np w prawo, kiedy prawa noga robi krok do przodu.



Jej także zamykają się oczy, kiedy się ją położy. Jill prezentuje się w swojej oryginalnej sukience. Zwróćcie uwagę na jej stosunkowo duże stopy. Niestety nie mam pasujących na nią butów a jeden oryginalny, w którym przyjechała, jest dość popękany i łatwo spada.


Tammy pokazywała tą Jill na swoim blogu w lipcu 2019 roku. Kiedyś lalka była częscią ogromnego zbioru lalek należącego do kolekcjonerki imieniem Connie. Obecnie Connie zmaga się z demencją, sama wyprzedała sporą część swojej kolekcji, dużą jej część wyprzedała także po jakimś czasie jej córka. Tammy odkupiła ją razem z paroma innymi lalkami a ja wielokrotnie wracałam do postu, w którym została pokazana. Tammy napisała mi, że Connie była by szczęśliwa, gdyby ta lalka trafiła do kogoś, komu się tak bardzo podoba. Więc tym sposobem adoptowałam Jill.


Bardzo chciałam Wam pokazać Jill i "Jedynkę", a do tego coś jeszcze opisać ... ale moja składnia jest czasem tragiczna ... dlatego bardzo przepraszam :D Bardzo dziękuję mojej Pani polonistce, że dała mi 2 na maturze z polskiego, co oznacza że zdałam <3

***

A tu jeszcze zdjęcia nude mojej Blondi




niedziela, 20 października 2019

Chris, Chris i Todd by Mattel

Dzisiaj ciocia Buble zabrała Chris oraz jej kuzynów Chris i Todd'a na spacer po ogrodzie.


No i trzymali się jej przez chwilę... A potem zobaczyli coś...


Poszli na trawę, ale to było nudne..


Wiec potem wspinali się po cisach..


I po ogrodzeniu.



To chyba sprawka tego Todd' a, on ma jakieś chochliki w oczach :D

niedziela, 13 października 2019

Chodź Karinka, idziemy...

Rzadko która parka tak do siebie pasuje.




Dzisiaj razem spacerowali, razem ze sobą milczeli a nawet zdecydowali się współdecydować.

"Chodź Karinka, idziemy?" 


I poszli zaznaczać krzyżyki na kandydatach ;) 

sobota, 12 października 2019

Brodaci Cool Shavin' Ken i Mod Ken

Dzisiaj przedstawiam dwóch kenów. Obaj z włosami, które (trochę) da się czesać.

Ten po lewej to Cool Shavin' Ken z 1996 roku. Ma namalowaną, lekko już przytartą brodę. Tak przeważnie mają łupy giełdowe.
Ten po prawej to Mod Ken z 1973 roku. Kiedyś miał przyklejaną brodę, bokobrody i wąsy. Oczywiście dawno je zgubił. Wydawało mi się, że będzie wyższy od tych młodszych kenów, ale ich wzrost jest podobny. Za to jest strasznie sztywny, jedynie nogi zginają się tak jak w młodszych modelach.


Mod Ken ma koszulę w stylu lat, z których pochodzi, ale jest to raczej twór hand-made, pomimo fajnych napów. Przynajmniej nie ma metki a nie znalazłam też podobnej koszuli w sieci.


Mod Ken przyjechał do mnie z Allecośtam, zdziwiłam się, że nikt więcej nie chciał o niego powalczyć :)


A tutaj zdjęcie z Karinką z poprzedniego posta, bo tak ładnie do siebie pasują :)



niedziela, 29 września 2019

Karina Busch

Będzie to post z serii "jak ja lubię chodzić po giełdach w deszczowe dni".
W tą sobotę zdecydowanie zapowiadało się na deszcz. A ostatnia sobota i niedziela miesiąca są zdecydowanie najbardziej handlowe ze wszystkich. Tak było i w tą sobotę, kiedy to trafiła mi się Karinka.


Trafiła się też Betty, ale ona poczeka na swoje 5min. u kogoś innego :)


A Karina firmy Busch ma takie ładne dłonie i taaakie smutne spojrzenie.... że musiała ze mną zostać.



W sesji towarzyszyła nam taka jedna Shitsu..



Karinka trafiła mi się z dzidziusiem, słodziutką blond niunią. 




Moja Karina pochodzi chyba z lat 80'tych. Ma białe punkciki w swoich brązowych tęczówkach. Niestety chyba nie wzięłam jej oryginalnej niebieskiej sukienki w kwiatki bo uznałam za brzydką... Nie zlalazłam jednakże takiej w sieci, więc też nie wiem z jakiej serii jest ten mój egzemplarz... No ale trudno:) 

niedziela, 8 września 2019

Bo szczęście trzeba mnożyć

U mnie przynajmniej razy trzy.  I tak ulubione lalki mam w przynajmniej 3 egzemplarzach. Oto sesja przy grillu. Na szczęście jesteśmy daleko od Krakowa, bo tam stacjonarne grille są już nielegalne a palenie w nich grozi mandatem.


Bohaterki dzisiejszej sesji to pierwsze - Pamelki blondynki od Ocean Toys /Simba. Środkowa jest ukochaną z dzieciństwa. Jeździła ze mną nad morze, miała nawet swoją miotłę. Dla niej szyłam pierwsze skomplikowane sukienki, spodnie i dodatki. Ta z prawej miała kiedyś skuter. Siadała przez to szeroko okrakiem, zupełnie nieelegancko. Oddałam ją sąsiadkom ale odzyskałam. Ta z lewej trafiła do mnie w tym tygodniu. Dziękuję Dobrej Duszy, że zechciała się ze mną wymienić na inne lalkowe byty :)



Pippa Marie pomnożyła mi się 4 razy. Ma taką uroczą buzię, że może mi się mnożyć w nieskończoność :) Tej w spodniach i niebieskich bucikach Ida domalowała brwi, które Marysia utraciła przez lata wędrówki.



Pamelki brunetki z kręconymi włoskami mają trzy różne buzie. Tą z żółtą kokardką już widzieliście. Pozostałe dwie to nowe nabytki, które przywędrowały aż z Holandii. Ta pośrodku mimo zeza ma mocny i wypatrywany przeze mnie makijaż. Jeszcze mi tej z grzywką brak... No cóż, wciąż szukam.


Pippa Mandy jest dla mnie wyjątkiem. Jak nie przepadam za lalkami AA, tak Mandy ma coś w sobie, że wołała za sobą aż trzy razy. 


A poniżej zdjęcie wszystkich trojaczków i czworaczków. Po środku laleczka Strawberry Schortcake z sygnaturką American Greetings. W sieci znalazłam, że produkowano ją w latach 1979-1982/5 i miała za zadanie uczyć dzieci grzeczności. Jej pierwowzorem była postać z kartek pocztowych. 
Lalki dyniogłowe nie budzą we mnie szczególnej sympatii. Chyba potrzymam ją chwilę a potem puszczę w świat :) 



sobota, 24 sierpnia 2019

Przypadki giełdowe i emausowe.

Czasami wlokę się po tych wszystkich giełdach, szmatszopach i emausach i nic nie znajduję. Tak jest w większości przypadków i jest to trochę zdawać by się mogło demotywujące. Ale ja tam chodzę jak na spacer. Jedni jeżdżą spacerować w góry, inni do galerii handlowych a jeszcze inni do lasu... Gdziekolwiek. Ja spacerując poluję. I tak czasem uda mi się coś upolować namacalnie a czasem cyknę zdjęcie, Ida z drugiego krańca Krakowe stwierdzi, że to nie nasza bajka, więc idę dalej. Sierpień jest miesiącem zdecydowanie prozabawkowym. Dzisiaj pokażę co tam w tym miesiącu minęłam.




Zawsze szkoda mi tych ofiar małych fryzjerek :(


Z tymi lalkami pani przyjechała tylko w ten jeden dzień. Jak mi szkoda, że nie przyjechałam wcześniej rano, bo pani zdążyła już sprzedać wszystkie dodatkowe buty i ubranka do tych lalek, buuu


Anna miała krzywe nogi. No cóż, to chyba od jazdy na reniferach...



Lalka powyżej to pozytywka. Nakręcona grała i ruszała głową, rękami i zamykała oczy. Sygnaturka na karku Sebino, made in Italy. 
A poniżej zdjęcia z Emausa. To nasz krakowski Charity-schop na osiedlu Willowym w Nowej Hucie. Tam zawsze najwięcej jest regionalek. Więc jak ktoś zbiera, to zachęcam. Ceny od 
1zł, przeważnie 2zł "a nawet 5zł" - cytat sprzedawczyni. Jest też parę porcelanek. 



Ta po lewej to Betty Teen od Tong'a. Te dwie następne miały jakieś inne sygnaturki, coś w rodzaju M&C albo podobne... nie pamiętam...


Wspomniane laleczki regionalne. Stos systematycznie się powiększa.


A tu jeszcze raz giełda. 


Takie zdjęcia posyłam Idzie. Ida się cieszy albo zastanawia. I mi pisze, czy brać czy nie. Tą bidę poniżej z lewej wzięłam. 


A tutaj porcyjka dobroci plastikowej, jaka czeka Idę, kiedy znowu się uda spotkać na mieście :) 



Dee Dee otrzymała sukienkę od Jem. Pasuje jej do fioletowego makijażu. A Flerkę czeka reroot włosów i wstawienie rzęs. Ida się zna, więc kiedyś będzie z niej jeszcze księżniczka.



Główka Sindy raczej nie pasuje na ciałko Fleur... bo troche się gibie na boki.