sobota, 29 września 2018

Nowy płaszcz Wik'a

Najpierw był wykrój z programu telewizyjnego (twórczo wykorzystana makulatura), potem prototyp z jakiegokolwiek materiału. Po parunastu godzinach pracy przedstawiam efekt końcowy. Wik musi wyglądać elegancko. Niby szkocko-norweska natura z nowozelandzko-samoańskim ciałem, ale trzeba ją trochę poskromić.


Muszę przeszyć jeszcze jednego guzika, bo go za bardzo widać.


Płaszczyk jest z czarnej wełenki, która jeszcze się nie snuje, więc nie musiałam dodawać podszewki ani zakańczać brzegów. Miał być styl wojskowy ale wyszedł "mój własny" :D A aparat robi zdjęcia jak chce...




Znalazłam Wikowi fajne "wintydżowe" buciki, które nie są tak obcisłe jak poprzednie. Spodni absolutnie w "kenowych" rozmarach się nie znajdzie. Pasował mu jeden biały podkoszulek od "Six million dollar man", ale wylądował w praniu, pokażemy kiedy indziej. Tymczasem trzeba ciuchy szyć.


A tu zdjęcia na pożegnanie, gościnnie witały u mnie Betty i Sindy :) Oczywiście za niedługo spotkacie się u Idy :D