Nawet emerytowany żołnierz ma czasami ochotę potrenować na spacerze. A że ze mnie jest trener jak żaden inny, to wzięłam Brodatego na wysokości. Czyli na dach altanki. A potem spadaliśmy w dół ...
Prawdziwym powodem tej sesji jest chęć pokazania ostatnio upolowanych butów pasujących na wielką stopę mojego Brodatego. Bo Brodaty ma stopę mniej więcej dwa razy większą niż współczesny lalusiowaty Ken. Butki są stare, Made in Hong Kong. Udało się je włożyć po wcześniejszym nagrzaniu we wrzątku.
Zwracam uwagę też na fajnie wyrzeźbione dłonie Brodatego - paznokcie i zmarszczki po wewnętrznej stronie dłoni :)
Brodaty jest super. Nie jak jakiś tam, wymoczkowaty Ken :)Od razu widać, że chłop z ikrą. Fajnie, że zdobyłaś buty, to największa bolączka wszystkich lalkozbieraczy. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńmężczyzna jak ze snów!
OdpowiedzUsuńTrzecie i piąte zdjęcie są takie naturalne, jakbyś fotografowała prawdziwego Brodatego! Super!
OdpowiedzUsuńDobrze, że zdobyłaś buty, wiem jaki to zawsze kłopot :)))
Trening mu super zorganizowałaś, wykonanie również dobre. A buty...świetne. Znam ten ból braku odpowiedniego obuwia, szczególnie dla tych moich dwóch osiłków...
OdpowiedzUsuńZdjęciami jestem zachwycona.
broda teraz w modzie ;)
OdpowiedzUsuń