Co prawda dzień Lalek był wczoraj, ale z racji remontu u mnie w domu, świętujemy go dopiero dzisiaj.
2 tygodnie temu pod naszą krakowską Halą Targową sprzedawał mebelki pewien Pan.
Skala 1/12 albo nawet mniejsza...
W tym tygodniu komodek już nie było, ale sztućcòw zostało Panu jeszcze z pół worka.
Wtedy nic sobie nie kupiłam i potem żałowałam, że nie sprawdziłam tej skali na Pippach. Dzisiaj jednak już nadrobiłam zaległości :)
Kuchnia wielkościowo w miarę ok. Jest dość ciężka, bo metalowa. Zresztą sztućce też nie wydają się być plastikowe. To musi być jakiś chyba cynowy stop.
Łóżko niestety deko za małe :/
Na bujanym fotelu posiedzimy ale się nie pobujamy. Za to w kapeluszu Marie wygląda przecudnie :)
Mebelki pochodzą z jakiejś niemieckiej wersji gazetek z miniaturkami dla hobbystów, do domków dla lalek. Dzisiaj nie robiłam już zdjęć ale były też zabudowane wanny i starodawne stoliki z umywalkami i miskami :) Jak ktoś chce się wybrać za tydzień do Krakowa, to prawdopodobnie Pan znowu przyjedzie sprzedawać takie cuda :)
niedziela, 9 czerwca 2019
poniedziałek, 3 czerwca 2019
Lalki, których nie planowałam zbierać
Dłuuugo nie mogłam trafić na coś ciekawego. Przeważnie z giełdy wracałam z pustymi rękami. Ale pod koniec maja sprzedawcy zaczęli przywozić nareszcie wiecej zabawek. I w ten sposób znalazłam lalki, których nie planowałam przygarniać.
No bo ja jeżdżę na giełdę w gruncie rzeczy tylko po to, żeby się efektywnie przespacerować :D
Nie wiem jak tam u Was teraz wyglądają moje posty... Mam trochę ciężkie warunki i wszystko przerabiam przez telefon... może za 2 miesiące wszystko mi wróci do normy :/
Najpierw trafiła się Sindy wraz z koleżankami. Koleżanki mają już swoje nowe właścicielki. Jedna nawet o tym jeszcze nie wie :)
A w ostatni weekend trafiła się Petra. Petra wymaga jeszcze maseczki benzacn'owej, ale tymczasowo czasu też mi brak.
Na ten moment przedstawicielki "nowych" linii mojego zbioru zamieszkały w jednym pudle i wymieniają się sposobami na dopranie białych ubranek... :)
Z grzywką Petry nie mogę sobie poradzić. Zapomniałam co pisałam kiedyś o wrzątkowaniu rudych włosów... I prawie dostałam zawału jak zaczęły mi niknąć w oczach w strumieniu wrzącej wody. Na szczęście dało się je szybko rozczesać.
A Sindunia tak słodko patrzy "z pode łba"... Petra zostaje, bo jest po prostu ruda :)))
No bo ja jeżdżę na giełdę w gruncie rzeczy tylko po to, żeby się efektywnie przespacerować :D
Nie wiem jak tam u Was teraz wyglądają moje posty... Mam trochę ciężkie warunki i wszystko przerabiam przez telefon... może za 2 miesiące wszystko mi wróci do normy :/
Najpierw trafiła się Sindy wraz z koleżankami. Koleżanki mają już swoje nowe właścicielki. Jedna nawet o tym jeszcze nie wie :)
A w ostatni weekend trafiła się Petra. Petra wymaga jeszcze maseczki benzacn'owej, ale tymczasowo czasu też mi brak.
Na ten moment przedstawicielki "nowych" linii mojego zbioru zamieszkały w jednym pudle i wymieniają się sposobami na dopranie białych ubranek... :)
Z grzywką Petry nie mogę sobie poradzić. Zapomniałam co pisałam kiedyś o wrzątkowaniu rudych włosów... I prawie dostałam zawału jak zaczęły mi niknąć w oczach w strumieniu wrzącej wody. Na szczęście dało się je szybko rozczesać.
A Sindunia tak słodko patrzy "z pode łba"... Petra zostaje, bo jest po prostu ruda :)))
niedziela, 2 czerwca 2019
Co tam na giełdzie słychać...
Jak wiadomo, przed dniem dziecka na giełdzie zaroiło się od wszelkiego rodzaju lalek. Przedstawiam zdjęcia, które udało mi się wczytać...
Zdjęć jest naprawdę masa. W sumie to szału nie było...
Ale zdarzyła się też jedna ciekawostka...
Piękna. Szkoda, że na takie nie mam miejsca. Na pewno trafiła się jakiemuś szczęśliwemu kolekcjonerowi :)
A na koniec ciekawostka
Subskrybuj:
Posty (Atom)