Zawsze szkoda mi tych ofiar małych fryzjerek :(
Z tymi lalkami pani przyjechała tylko w ten jeden dzień. Jak mi szkoda, że nie przyjechałam wcześniej rano, bo pani zdążyła już sprzedać wszystkie dodatkowe buty i ubranka do tych lalek, buuu
Anna miała krzywe nogi. No cóż, to chyba od jazdy na reniferach...
Lalka powyżej to pozytywka. Nakręcona grała i ruszała głową, rękami i zamykała oczy. Sygnaturka na karku Sebino, made in Italy.
A poniżej zdjęcia z Emausa. To nasz krakowski Charity-schop na osiedlu Willowym w Nowej Hucie. Tam zawsze najwięcej jest regionalek. Więc jak ktoś zbiera, to zachęcam. Ceny od
1zł, przeważnie 2zł "a nawet 5zł" - cytat sprzedawczyni. Jest też parę porcelanek.
Ta po lewej to Betty Teen od Tong'a. Te dwie następne miały jakieś inne sygnaturki, coś w rodzaju M&C albo podobne... nie pamiętam...
Wspomniane laleczki regionalne. Stos systematycznie się powiększa.
A tu jeszcze raz giełda.
Takie zdjęcia posyłam Idzie. Ida się cieszy albo zastanawia. I mi pisze, czy brać czy nie. Tą bidę poniżej z lewej wzięłam.
A tutaj porcyjka dobroci plastikowej, jaka czeka Idę, kiedy znowu się uda spotkać na mieście :)
Dee Dee otrzymała sukienkę od Jem. Pasuje jej do fioletowego makijażu. A Flerkę czeka reroot włosów i wstawienie rzęs. Ida się zna, więc kiedyś będzie z niej jeszcze księżniczka.
Główka Sindy raczej nie pasuje na ciałko Fleur... bo troche się gibie na boki.